29-11-2016
Z końcem listopada zamykam temat ocieplenia poddasza.
W praktyce wygląda to tak, że na suficie, skosach, ścianie kolankowej mam w sumie 30 cm wełny skalnej. Według Wojciecha Nitki, autora książki według której buduję, dom kwalifikuje się jako energooszczędny.
Co więcej, po zamknięciu poddasza izolacją i odpaleniu zwykłego halogenu o mocy 300 Watt, po 2 godzinach odczuwalna jest zmiana temperatury w stosunku do nieogrzewanego parteru. A to tylko halogen budowlany.
Dużym plusem jest wygłuszenie. Podczas pracy padał grad. Słyszałem obijanie tylko o szybę okna dachowego. Dach pokryty jest blachą. Nic nie słychać.
Co do samej wełny. Na początku pracowałem z Rockwool’em. Myślałem, że nic lepszego nie ma. Myliłem się. Wełna Paroc jest lepsza pod każdym względem. Cena, sprężystość, gęstość i, co najważniejsze, nie pyli i nie rozpada się. To jest moja subiektywna opinia. Nie jestem fachowcem, ale dużo lepiej pracuje się z wełną Paroc.
Dostałem też rachunek za materiały wodno-kanalizacyjne. Całość 1650 zł.
W trakcie prac zrodził się problem z prądem. Myślałem, że jednak nie podołałem z tematem elektrycznym. Wyrzucało bezpiecznik różnicowy. Szukałem, szukałem i…. jeżeli zacznie wyrzucać wam w/w bezpiecznik, znaczy, że gdzieś jest zwarcie kabla N z uziemieniem. Okazało się, że winna jest drabina 🙂
Straciłem pół dnia, rozebrałem pół tablicy elektrycznej i przybyło kila siwych włosów. A to tylko drabina zwarła dwa kable 🙂
Czas na założenie folii opóźniacza pary i kręcenie płyt gipsowych.
To tyle w listopadzie.